Dzień 48 |
Koniec czerwca, a poranki takie jakieś chłodne. Jestem zmarzlakiem, więc muszę rano nakładać na siebie kurtkę. Ja chcę lata, ciepłego i słonecznego!
Wracając z pracy wstąpiłam do pasmanterii. Uwielbiam takie sklepy, mogłabym tam siedzieć godzinami. Strasznie podobają mi się te wszystkie tasiemki, guziczki, cekiny, naszywki, itd, itp. Niestety kupiłam tylko filc i fioletową wstążeczkę. W ramach dodawania fioletowych akcentów do pokoju zawiązałam ją dookoła doniczki i wazonu. Z filcu jeszcze nie wiem do końca co zrobię, ale nie mogam się oprzeć żeby go nie kupić. Potem znów sięgnęłam po farbę i pomalowałam wetknięte w ziemię serduszko. Zrobiłam fioletowe obramówki i kropeczki. A 'ufioletowione' wcześniej szufladki pociągnęłam lakierem, żeby farba nie odpryskiwała. Dziś więc tak bardziej twórczo :)
Ufioletowianie w pełni widzę:) Ale zupełni miły oku ten fiolet :):):) U mnie tez zimno, jak nie w lecie :/
OdpowiedzUsuń