środa, 24 czerwca 2015

ja chcę lata!

Potrzebuję słońca! I ciepła! Nadal wdziewam na siebie grube sweterki, ręce mi marzną i jest mi ponuro przez brak promieni słonecznych...
lato, lato gdzieżeś ty?

Wczoraj zaczęłam nowy rysunek. Ale do rysowania też potrzeba światła naturalnego, a za oknem szarówka.... eh 

Mamy prawie trzytygodniowy staż małżeński ;) Jak nas ktoś pyta jak się czujemy jako małżeństwo, to odpowiadamy, że lepiej. Przedtem Jacek był starym kawalerem, a ja starą panną, teraz jesteśmy młodym małżeństwem ;)

piątek, 12 czerwca 2015

ślub

Stało się - jestem żoną!

Już jakiś czas przed ceremonią odczuwałam stresik, natomiast Jacek twierdził, że jest spokojny. W tej najważniejszej chwili nam się odmieniło - ja wyluzowałam, a Jacek zestresował się na tyle, że goście zgodnie twierdzili, że prawie go nie było słychać. Na szczęście ja słyszałam :)
Ceremonię ślubną poprowadził przesympatyczny dominikanin ojciec Michał Laskowski. Po za cichym głosem Jacka wszystko przebiegło jak należy :) Wielką przyjemność sprawił nam mój chrzestny, który przyjechał na nasz ślub z Warszawy. Dobrze wiem, że taka wyprawa, kiedy wciąż się pracuje, a przy tym dokuczają różne dolegliwości nie jest sprawą prostą. Jednak dotarli z ciocią, z czego bardzo się ucieszyliśmy.
Co do przyjęcia weselnego, też było udane Pogoda dopisała, więc dzieciaczki mogły poszaleć na świeżym powietrzu... trampolina, huśtawki, zwierzaki różnej maści.... pełen luz :)
Dorośli zajęli się konsumpcją, rozmowami i tańcami. Choć mamy żałobę, pozwoliliśmy sobie w tym dniu na trochę luzu. Przewidywaliśmy,że zabawa nie potrwa zbyt długo, ale goście się rozhulali :) Także na tej podstawie wysnuliśmy wniosek, że wesele było udane :D

Żal, że w tym ważnym dla nas momencie nie było z nami rodziców :( Dzień po ślubie pojechałam z chrzestnym i ciocią na cmentarz, złożyć kwiaty i pomodlić się. Specjalnie z myślą o rodzicielce kupiliśmy białe goździki - ulubione kwiaty mamy.

Przez weekend mieliśmy jeszcze gości, wiec trudno było się pozbierać i ogarnąć chaos panujący w mieszkaniu, dopiero w poniedziałek udało nam się wprowadzić jako taki ład. A już w środę wyjazd do Strzelina. Tata Jacka ze względu na odległość, wiek i stan zdrowia nie mógł uczestniczyć w ceremonii zaślubin. Dlatego zaraz po doprowadzeniu wszystkiego do porządku, spakowaliśmy walizkę i wyruszyliśmy w drogę. Chcemy zorganizować mini przyjęcie dla taty i innych bliskich, którzy z różnych względów nie  mogli dotrzeć do Szczecina. Po powrocie postaramy się wrócić do 'normalności'.

Pragniemy podziękować wszystkim,
którzy pomogli nam zorganizowaniu wesela... 
Ela i Jacek

poniedziałek, 1 czerwca 2015

...

W Zakopanem było bardzo fajnie, czego największa zasługa towarzystwa! Pogoda niestety nie dopisała, co ostatnimi czasy przestaje dziwić...

Już niebawem Ślub!
Niestety jedna z bliskich mi osób sprawiła, że radosny czas oczekiwania nie jest już radosny :(