poniedziałek, 26 lutego 2007

o tym i o owym (c.Ela)

Dość długo już nie pisałam, ale tak się jakoś złożyło. Teraz nieco chaotycznie o tym i o owym.
***
W sobotę byłam na 19 urodzinach siostrzeńca. Nie pamiętam kiedy się tak uśmiałam. Przebywanie z takimi ludźmi, jacy byli na tej imprezie, może służyć za kurację odchudzającą :D Mięśnie brzuszne i policzkowe pracowały pełną parą :D Nie będę się rozpisywać, powiem krótko, było super!
***
W zeszłym tygodniu oglądałam serię programów o Pingwinkach i jestem pod ich wielkim urokiem. Są cudne. Uwielbiam patrzeć jak się kiwają  na boczki. :]
Chciałabym bardzo zobaczyć Pingusie na żywo…ech.
***
Niedawno udało mi się, dzięki Internetowi, odnowić znajomość z koleżanką, z którą przebywałam w sanatorium. Ja chodziłam wtedy do IV klasy szkoły podstawowej, ona do II.
Trafiłyśmy na siebie w necie przez zupełny przypadek. Fajna sprawa nie?? :D

***
Na zakończenie przytoczę jeszcze dialog  z Weroniką. Wchodzę do pokoju i patrzę, że mała czegoś szuka, wiec pytam żartem:
J: Weronika, a ty co tam rozrabiasz?
W: Ja nic nie rozrabiam!
J: Phi… Akurat!! Ty i nic?!
W: TERAZ nic!!! :D :D :D

(c. Ela)

środa, 7 lutego 2007

inwazja zapalniczek ;) (c.Ela)

Wczoraj wchodzę do pokoju, patrzę, a moja mama robi sobie porządek w torebce. Całą zawartość rozłożyła na ławie, w celu posegregowania. Wspomnę jeszcze, że moja droga rodzicielka jest nałogową palaczką ;/  i toczę z nią o to wojnę. Wiecie co ujrzałam na ławie???..........Zapalniczki!!! Niby nic dziwnego skoro pali,  ale żeby nosić…………8 sztuk w torebce?!?!. Matko kochana jak to zobaczyłam, to mimo, iż drażni mnie bardzo to jej palenie, to zaczęłam się strasznie śmiać :D
Jednak to jeszcze nic, dziś okazało się, że w szufladzie mieliśmy...... pół reklamówki zapalniczek.......... Uwierzycie?? Żeby ktoś z domowników był kolekcjonerem, to jeszcze rozumiem, ale nie, nikt z nas nie jest zbieraczem zapalniczek.

A teraz zmiana tematu. Przed świętami przeglądałam sobie taką babska, kolorową gazetkę. Patrzę w róg strony, a tam konkurs esemesowy. Do wygrania były gry dla dzieci, a pośród nich jakieś „Wróżki”.  Pomyślałam sobie, że Werci by się spodobały, więc wzięłam telefon i wysłałam sms-a z odpowiedzią na „bardzo trudne” pytanie, w stylu: Czy gry rozwijają wyobraźnię?? Jeśli uważasz, że tak  wyślij sms o treści TAK….itd.
2 stycznia odebrałam telefon z wiadomością, że wygrałam.  W miniony piątek przyszło awizo, a moja droga mama wyręczyła mnie i poszła z Kingą na pocztę odebrać paczkę. Mogła to zrobić gdyż mamy tak samo na imię :D
Tak w ogóle, to na tym awizo było napisane tylko, że jest do odebrania list polecony i nie było wiadomo o co chodzi. Jak wracały z tej poczty, Kinga wbiegła pierwsza po schodach i stwierdziła, ze ten list to wezwanie na policję 8 / Pierwsze co pomyślałam, że to jednak nie do mnie, bo przecież nie brałam udziału w niczym takim, przez co musiałabym się stawiać na policji. Moja droga mamusia też na pewno nic nie przeskrobała, ale myślałam, że może była świadkiem jakiegoś przestępstwa albo co…. Po chwili weszła mama z paczką i już wszystko było jasne :D Jednak co się nabrałam, to się nabrałam…o naiwności.
A jeśli chodzi o gry, to okazało się, że te „Wróżki” wcale się Werci tak bardzo nie podobają, ale za to przypadła jej do gustu inna gra i oczywiście byłam zatrudniona jako przeciwnik w rozgrywce.
Jedna z gier (przepraszam za ciągłe powtórki tego samego słowa, ale nie umiałam znaleźć synonimu) „Kim ja jestem” polega na odgadywaniu…. kim się jest. Losuje się kartę i nie zaglądając co na niej widnieje, wsuwa się ją w opaskę na głowie. Potem współgraczom zadaje się pytania w stylu: „czy jestem z drewna?”, „czy jestem duża?”, „czy jestem zwierzątkiem?” itp. i zbierając te informacje, można w końcu wywnioskować co widniej na obrazku.
Weronisia, nasza chudzinka, której wbrew pozorom apetyt baaardzo dopisuje, prawie zawsze zaczyna tak:
„czy ja jestem do jedzenia?”, „czy można mnie zjeść?” itp., a kiedy jest zwierzątkiem to pyta: "czy jestem zwierzątkiem, które się zjada?" :D :D

No to tyle na dzisiaj....... 
 

(SzŁoDzIkI)