sobota, 19 maja 2007

Piwo

Oto zaległa notka, która miała być napisana jeszcze przed moim wyjazdem.

Jakiś czas temu Weronika razem z mamą zasadziły na placu zabaw kasztana. Jakiś czas po tym zdarzeniu, mówi do mnie:
- Pójdziesz ze mną podlać roślinkę? Mama jest zmęczona i zła, a Ty widzę, że nie bo jesteś wesoła.                                                                                            
– Taaak? No widzisz , bo ja zawsze jestem wesoła.
- No własnie, a mama zawsze jest zła.
- Przecież nie jest tak. Mama bywa wesoła, a ja bywam smutna.
- No ale ty, nawet jak jesteś smutna, to jesteś wesoła.

Hmm...uznałam to za komplement i ...poszłam z małą podlać roślinkę.

Gdy doszłyśmy na placyk pytam ją:
- I co gdzie tą roślinkę zasadziłyście?
- Nie pamiętam dokładnie, gdzieś tu - zatoczyła
rączką
kółko.
- No dobra lej tutaj, woda i tak się rozleje, może dotrze do roślinki.
 
Później oczywiście wyprosiła trochę czasu na zabawę, chociaż miało być tylko podlewanie i nie wzięła nawet zabawek. Wypatrzyła w tłumie dzieciaków koleżankę z klasy i zaczęły razem szaleć. Później koleżanka poszła i Werka dorwała butelkę po jakimś soczku i  i zaczęła się bawić w produkcję soków pistacjowych :)  Kiedy powiedziałam, że wracamy do domu, Werka rzuciła ową butelkę i trafiła nią, w inną - szklaną (nawiasem mówiąc, kto to widział, żeby zostawiać na placu porozrzucane butelki), którą to potłukła. Szkła zostały oczywiście pozbierane i ruszyłyśmy do domu. W drodze powrotnej mówię do niej:
- No widzisz narozrabiałaś.
Werka ignorując to co powiedziałam, zagadnęła:
- A wiesz, tam, na placu, panowie rano piją piwo.
- Przecież te butelki nie były po piwie, tylko po soku.
- No ale tam były też kawałki szkła z brązowych butelek, a to piwo jest właśnie w takich butelkach, nie soczki.
- Tak, a skąd ty wiesz [?]
- Bo ja się znam na piwach!
Hmmm...  [?]  myślę sobie, ciekawe skąd ?! U nas w rodzinie nie ma specjalnie piwoszów, więc pytam dalej:
- A jakie piwo znasz?
- Na przykład "BÓBR"!* 
:) Wstrzymując śmiech pytam dalej:
- A jakie jeszcze?
- Więcej nie znam.
...Te odpowiedzi nieco mnie uspokoiły :D :D :D

* A może to ja się nie znam i jest takie??

środa, 2 maja 2007

wystawa

Miniony weekend obfitował w wydarzenia, jednak postaram się nie rozpisywać za bardzo.

Ciągle jestem pod wrażenie tego wszystkiego co miało miejsce, więc może być nieco chaotycznie, mam jednak nadzieję, że połapiecie się w tym co zaraz napiszę. 

Początek owych wydarzeń, w zasadzie miał miejsce już w grudniu, kiedy to Agnieszka B - koleżanka ze Stowarzyszenia 3majmy się razem, przysłała mi maila z pytaniem czy chciałabym wystawić swoje prace. Oczywiście wyraziłam chęć i od grudnia pochłonięta byłam rysowaniem.
W zorganizowaniu wystawy brało udział wyżej wymienione Stowarzyszenie 3majmy się razem oraz Polskie Towarzystwo Edukacji Prawnej. Poza mną swoje prace wystawiały dwie koleżanki: Aneta M. – prace wykonane w programie Photoshop i Anna S. – zdjęcia. Każda z nas pochodzi z innego miasta Polski i nie łatwo było to wszystko poskładać w całość.

Anetę M. poznałam,  kiedy to obie uczęszczałyśmy do szkoły podstawowej, podczas pobytu w sanatorium. Po minionym turnusie nasze drogi rozeszły się i teraz miałyśmy spotkać się po 17 latach niewidzenia.

Wernisaż odbył się 27 kwietnia 2007 r. w Domu Kultury Śródmieście w Warszawie.  
Byłam nieco podenerwowana, a zarazem zadowolona, zarówno z powodu wystawy jak i spotkania. Nie byłam przygotowana na taki rozmach imprezy i byłam w lekkim szoku. Wystąpił zespół taneczny i muzyczny. Był poczęstunek i przedstawienie teatralne. 

Sporą część prac udało się sprzedać, co podniosło trochę moją wiarę w moje umiejętności.
Po wystawie czas spędziłam  z Agnieszką i Anetą, z którą powspominałyśmy dawne czasy.

Na zakończenie jeszcze raz wielkie dzięki dla Ciebie Agnieszko! Dla Stowarzyszenia 3majmy się razem, dla PSEP-u i p.Mariny.

W stolicy spędziłam czas u rodziny, której też nie widziałam ładnych parę lat i to również wpłynęło na mój dobry nastrój.

No to chyba już wszystko. Udało mi się nie rozpisać za bardzo. Zresztą trudno ubrać w słowa wszystkie wrażenia i emocje.

Następnym razem umieszczę zaległą notkę o Weronice, którą to miałam napisać przed wyjazdem do Warszawy.