Dzień 61 |
Pada. Mocno. Długo już. Powietrze zrobiło się rześkie, łatwiej oddychać.
Ogarnęliśmy z Jackiem nieco bałagan. Poszliśmy na krótki spacer.
Ograł mnie w remika. Nie wiem dokładnie ile, ale dużo.
Chcieliśmy wybrać się do Ściegien k/Karpacza, do koleżanki. Niestety (dla nas) zjechała się akurat jej rodzinka, więc pomysł pozostanie niezrealizowany. Przynajmniej na razie.
Książka przeczytana.
A z boku w klatce siedzi sobie papużka falista zwana Jackiem. Kiedyś i ja miałam papużkę Dudusia, który w przeciwieństwie do Jacka był bardziej oswojony i chętnie siadał mi na ramieniu lub ręce. Ten stroni od towarzystwa, ale śpiewa jak należy ;P
O jaki śliczny samczyk!!! :)))
OdpowiedzUsuń