poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Ania

Musiałam rano przed pracą podjechać do MOPR-u bowiem w ankietę, którą panie wypełniały podczas kontroli wkradł się błąd i trzeba było poprawić. Po drodze zakupiłam w kiosku 'Anię z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery, bo moja dawna mi się gdzieś zawieruszyła. 

Po wczorajszej tabletce przeciwbólowej dziś lepiej się czułam. Zechciałam to lepsze samopoczucie fizyczne wykorzystać na coś pożytecznego i po powrocie z pracy wzięłam się za sprzątacie. Efekt jest taki, że jest czysto, a ja znów kiepsko się czuję. Eh...

niedziela, 24 sierpnia 2014

odpoczynek

Udało mi się w weekend trochę zregenerować siły. Kładłam się wcześniej spać, później wstawałam. Organizm czasem daje mi znaki, że przeginam i wtedy staram się go posłuchać, inaczej może się to kiepsko skończyć. A niedzielne popołudnie spędziłam na rysowaniu. Chcę zrobić kilka nowych prac przed zlotem reumatyków ;) Narysowałam kociaka.

piątek, 22 sierpnia 2014

kontrola

Miałam rano kontrolę z MOPRu. W zeszłym roku złożyłam wniosek o dofinansowanie sprzętu komputerowego z projektu 'aktywny samorząd'. Wniosek rozpatrzono pozytywnie, dofinansowanie przyznano, sprzęt zakupiłam i użytkuję z powodzeniem :D Dziś przyszły dwie miłe panie sprawdzić czy wszystko jest jak należy. Nieprawidłowości nie stwierdzono, wszystko gra. 

Gadałam dziś z Jackiem 2h i 13 min. O jego przyjeździe, o kontroli, szybach samochodowych, kukurydzy, remoncie i kilku innych mało istotnych sprawach....
A wczoraj, jak mu powiedziałam o terminach wizyt, gdzie druga w kolejności przypada na 24 czerwca, stwierdził że już będziemy PO*.

* po ślubie :)

środa, 20 sierpnia 2014

reumatolog

Miałam wizytę u mojej doktor reumatolog. Zadziwiająco szybko udało mi się wejść do gabinetu, niemal z marszu. Powiedziałam, że dokuczają mi nieco stawy barkowe i łokciowe. Skończyło się na zwiększeniu dawki sterydów. Zostały mi wyznaczone terminy wizyt na cały przyszły rok, więc nie będę musiała wystawać w kolejkach do rejestracji. W drodze powrotnej zrobiłam zakupy. Nabyłam spodnie dresowe, bo szykuje mi się w październiku rehabilitacja i potrzebny strój sportowy. Spodnie to jeszcze nie strój, ale dobry początek ;) 

wtorek, 19 sierpnia 2014

pobieranie

Dziś pobudka o 5:30, bo musiałam pojechać na pobranie krwi. Byłam na tyle rozsądna, że wczoraj położyłam się wcześniej spać, więc dałam radę wstać w miarę bezproblemowo. O dziwo w przychodni nie było zbyt dużo ludzi dzisiaj, więc już o 7:30 było po wszystkim. W drodze powrotnej wstąpiłam do cukierni po drożdżówki z serem i kruszonką. Niedługo po mnie przyszedł braciszek, bo odbierał dowód osobisty w pobliskim urzędzie. Potowarzyszyłam mu i mamie do 9, a potem zasiadam do pracy. Kontynuowałam teksty o szybach, na drugą wersję strony. Jeden z trudniejszych tematów, jakie miałam do tej pory. 

Do południa było mi zimno, choć ubrałam się ciepło. Łapy zgrabiałe, gęsia skórka. Nie znoszę uczucia zimna. Dopiero gorąca kawa mnie rozgrzała. 

Jutro wizyta u mojej reumatolog. Ne lubię!

Po głowie chodzi mi kolejny rysunek :D

niedziela, 17 sierpnia 2014

Końowe odliczanie... 1 - Bum!

Dzień 100
Ostatnia notka pod szyldem 100 szczęśliwych dni :) Ale blog oczywiście nie kończy swego istnienia i wpisy nadal będą się pojawiać. Choć obawiam się, że z wraz zakończeniem akcji, znacznie rzadziej. Była to jednak spora motywacja ;)

Zimno się zrobiło i zasnęłam dziś na siedząco. A na osłodę zjadłam smaczną roladę :D Gdyby był Jacek, pewnie upiekłby jakieś ciacho, a tak musiałam zadowolić się gotowcem.

sobota, 16 sierpnia 2014

spotkanie. końcowe odliczanie... 2

Dzień 99
Fizycznie z rana nie najlepiej się czułam, obolała i jak zwykle niewyspana. Później nieco się rozruszałam i poszłam na zakupy. Przyszła sisterka w odwiedziny, a ja uderzyłam się w palec. Tak to jest jak się łazi na boso ;) A po obiedzie poszłam na umówione spotkanie ze znajomą. Pogawędki o rękodziele, pracy terapeuty zajęciowego, wyjazdach i pisaniu tekstów. Kawa z czekoladą i bitą śmietaną, smaczna :) Teraz znów kiepsko się czuję :| Coś mi się stawy zaczęły buntować :(
dokończony rysunek

piątek, 15 sierpnia 2014

rysunek. końcowe odliczanie....3

Dzień 98
Dziś mogłam pospać nieco dłużej :) Potem odrobiłam dwie zaległe godziny pracowe. A popołudniu wzięłam się za pracę twórczą. 4 miesiące temu koleżanka zamówiła u mnie rysunek. Dość skomplikowany i trudno było mi się zebrać, tym bardziej że nie miałam presji czasu. Od tamtej pory coś tam udało mi się stworzyć, ale raczej proste obrazki, nie wymagającego takiego nakładu czasu i pracy. Kilka dni temu zrobiłam przygotowanie, a dziś w końcu zaczęłam rysować. Po kilku dobrych godzinach pracę ukończyłam. Jutro spojrzę świeżym okiem i ewentualnie dopracuję.  

Zdjęcie jak można się domyślić zrobiłam w czasie pracy. Gotowy rysunek sfotografuję jutro, bo słabe światło.

czwartek, 14 sierpnia 2014

trudny dzień

Dzień 97
Ciężki dzień dzisiaj. Znów za długo się wylegiwałam w łóżku i musiałam się spieszyć, czego bardzo nie lubię. Wlazłam pod prysznic i jak na złość, nie chciał mi się zapalić bojler. Próbowałam kilka razy, a woda zimna. Czasem tak ma, że się zwiesza - zapala się wtedy czerwona lampka i trzeba wcisnąć guziczek ;) Żeby to sprawdzić musiałam się pofatygować do kuchni. Na miejscu okazało się, że jednak wszystko w porządku. Po kolejnej próbie się udało. Na szczęście mamusia dziś wstała wcześniej to mi zrobiła kanapki, ale za to powiedziała że coś nie tak z telewizorem. Poszłam sprawdzić i chwilę mi zajęło zanim zadziałało. A przed samym wyjściem okazało się, że mam bluzkę na lewą stronę. Jakimś cudem udało mi się dotrzeć na czas, ale.... na miejscu okazało się, że miałam dziś pracować w domu. Niestety szef zapomniał mnie o tym poinformować. Wróciłam zła do domu i usiadłam do komputera. Jednak wciąż nadchodzili nowi goście i nie mogłam skupić się na pracy. W efekcie muszę jutro posiedzieć jeszcze dwie godzinki. A na dodatek Jacek dziś nie zadzwonił, bo imprezuje z rodziną. 

Wizyta Brata, Siostrzeńca z Córą (moją chrześniaczką) i jego Dziewczyną, a na zakończenie jeszcze Siostrzenicy, choć utrudniały mi robotę, w gruncie rzeczy były miłe i sympatyczne :) Tym bardziej, że brak czasu sprawia, że rzadko ich wszystkich widuję...

środa, 13 sierpnia 2014

przegląd

Dzień 96
Ciężko mi to ranne wstawanie idzie ;) Co prawda dziś wyrobiłam się ze wszystkim, ale ziewałam całą drogę, kontynuacja ziewania nastąpiła w pracy. Zdecydowanie za późno chodzę spać, ale trudno mi się przestawić.

Kontynuowałam mało atrakcyjny temat szyb samochodowych.

We wrześniu ma się odbyć kolejny, V już - Zlot Młodych Chorych Reumatycznie. Młodość pojęcie względne ;) Tym razem podczas zlotu zorganizowana będzie wystawa, na której będzie można wystawić dowolne prace. Obrazy, zdjęcia, rękodzieło... Chcę zawieźć swoje rysunki... W związku  z tym  przeglądałam dziś swoje zbiory, żeby wybrać te które uważam za najlepsze. Może do tego czasu stworzę coś nowego? Wszak muszę uaktualniać swoją stronę z rysunkami :D

Jakiś czas temu pożyczyłam Kindze "S@motność w sieci" Janusza L. Wiśniewskiego. Przysłała mi dzisiaj sms-a z pytaniem, czemu jej nie ostrzegłam, że to książka do płaczu i poinformowała mnie, że teraz siedzi w pracy i płacze (robi zapisy na masaże, więc w wolnej chwili może poczytać). Nie powiedziałam, bo nie chciałam jej zniechęcać ;D 

wtorek, 12 sierpnia 2014

nie zdążyłam

Dzień 95
Trudno było mi się dziś zwlec z łóżka... Na tyle, że nie zdążyłam go pościelić przed wyjściem. Muszę przestawić się na tryb 'bezJackowy' :) Jak jest u mnie, to On szykuje mi śniadanka i ścieli łóżeczko :D Teraz to moja działka... i okazuje się że czasu mało;P

Rano zadzwoniła do mnie Kinga przekazując mi przykrą wiadomość o śmierci Robina Williamsa. Świetny aktor, który odegrał wiele wspaniałych ról, w niezapomnianych filmach... Człowiek przyszłości, Między piekłem a niebem, Patch Adams, Jack, Pani Doubtfire. Filmy budzące emocje. Smutno...

W pracy aktualnie piszę o szybach samochodowych :/ Temat, który niestety mi nie idzie, a nawet nie leży ;P No ale muszę jakoś przebrnąć.

Po powrocie ogarnęłam nieco kuchnię i na nic więcej nie starczyło mi sił, bo 'połamana' z lekka jestem. 

Temperatura spadła poniżej 30° i zaczęłam marznąć ;)

Ogólnie dzień jakoś mało pozytywny.... Ale zmobilizowałam się, żeby trochę poćwiczyć stawy barkowe, które zaczęły mi dokuczać bardziej niż zwykle. I tym optymistycznym akcentem zakończę na dziś.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

kotek na drzewku

Wczoraj wieczorem szef mi napisał, że do pracy mam przyjść na 10:00. Dzięki
dzień 94
temu mogłam trochę dłużej pospać ;) Ale i tak jestem zmęczona jakaś, co jest nawet widoczne, bo jak mnie szef zobaczył to spytał czy imprezowałam w weekend ;) 

Dziś obejrzałam prognozę pogody. Zwykle nie patrzę, bo nie wierzę w ich przewidywania. Ale się zdarzyło i Pan Pogodynek oznajmił, że to już "ostatnie upały na zawsze tego lata".... stwierdzenie tyle śmieszne (przez sformułowanie), co smutne (przez wieści). Wiem, wiem napisałam, że nie wierzę w prognozy. Jednak złym informacjom łatwiej dać wiarę, a miłośniczki słońca i gorąca taka wiadomość nie może nastrajać  optymistycznie....
W drodze na przystanek mijałam panią, która karmiła gołąbka. Niby nic nadzwyczajnego, ale ten jadł jej z ręki :D Fajny obrazek :) 

Jak juz mowa o obrazkach, to znalazlam chwile na relaks przy rysowaniu. Niestety nie takim rysowaniu jak zawsze... bez kredek pastelowych i artystycznego nieładu wokół ;)  Malutki obrazeczek wykonany ołówkiem, dokoloryzowany cienkopisem. 
Akcja 100happydays.com, zbliża się do końca :) Ciekawam, z jaką częstotliwością będą pojawiać się notki ;)

niedziela, 10 sierpnia 2014

hakuna matata

Dzień 93
Na wczorajszych pokazach fajerwerków towarzyszył nam mój braciszek. Trochę potańczyliśmy w takt muzyki, powygłupialiśmy się, no i obejrzeliśmy dwa pokazy. Oba bajeczne! Synchronizacja z muzyką fantastyczną, niebo rozświetlone, niesamowity huk. Jedno co mi psuło radochę, to wszechobecne pająki. I to nie byle jakie, okazy jak się patrzy! brr

Jacek dziś pojechał. Skorzystał z oferty BlablaCar. Odprowadziłam go, a potem posiedziałam na ławce z książką. Poszłam ugasić pragnienie i kontynuowałam relaks na powietrzu. Później poszłam do kościoła. Mszę do spółki  z ojcem dominikaninem z naszej parafii, prowadził misjonarz ojciec Otto Katto. Niesamowicie pozytywny człowiek. Grał na bębnie, demonstrował tamtejsze przedmioty codziennego użytku i opowiadał o trudach życia w Afryce. I głosił hasło 'hakuna matata' :D
 
a na dokładkę fotki z pyromagic...
  

sobota, 9 sierpnia 2014

Pyromagic

Dzień 92
Pierwszy dzień z pokazami fajerwerków za nami. Było świetnie. Choć muszę przyznać, że się umęczyłam. Dziś ciąg dalszy, tylko właśnie zaczął padać deszcz. może jeszcze się wypogodzi. Zobaczymy....

Jacek musi jutro wyjechać :(

piątek, 8 sierpnia 2014

pająk

Dzień 91
Dziś na furtce, obok klamki siedział pająk, na szczęście szef mi otwierał, więc nie było problemu. Niestety pająk upodobał sobie to miejsce na dobre i jak kończyłam pracę to nadal sobie odpoczywał. Pełna strachu chwyciłam za brzeg klamki, a ten się poruszył. No i koniec, nie potrafiłam opanować lęku. Wróciłam i poprosiłam szefa, żeby mnie wypuścił, bo moja fobia jest silniejsza niż skrępowanie ;) Szef zażartował, że rzuci mi go na plecy, ale ostrzegłam że więcej nie przyjdę ;D Wstrzymał się. Na co dzień da się z tym żyć, ale czasem taka fobia bywa naprawdę kłopotliwa. 

Jacek upiekł murzynka ze śliwkami :) mniam...

Dziś w Szczecinie Pyromagic - będzie co oglądać :) Jutro będą fotki :)

czwartek, 7 sierpnia 2014

kolorowy wośp

Dzień 90
Dziś jakiś taki zakręcony dzień :) Pisałam trochę o kwiatkach, trochę o złomie ;)

Poszliśmy z Jackiem na zakupy, przy okazji rozejrzeć się też za prezentem dla mamusi. Urodziny ma co prawda na koniec sierpnia, ale później pewnie bym latała na ostatnią chwilę. A tak nawet znaleźliśmy co chcieliśmy :)

A na pobliskim budynku wymalowali WOŚP :)

środa, 6 sierpnia 2014

spotkanie

Dzień 89
Do końca pracy (w domu) zostało mi 1,5 godziny, kiedy zadzwonił telefon. Znajoma zajechała do Szczecina i miała wolną chwilę. Mieliśmy spotkać się za pół godziny. Zrobiłam więc przerwę w robocie, tym bardziej, że miałam chwilowy problem z internetem. Ekspresowe mycie głowy, suszenie i makijaż. Nawet się wyrobiłam. Towarzyszył mi Jacek i poszliśmy we trójkę do Galaxy na kawę. Pyszną mrożoną kawę, w wielkiej szklanicy. 

Po spotkaniu wstąpiliśmy na małe zakupy. Zajrzeliśmy też do Empiku, bo uwielbiam tamtejszy asortyment... książki, artykuły papiernicze, komponenty do tworzenia rękodzieła... cudo. Ponieważ w planach mam zużycie fioletowej farby do końca, to nabyłam dwa grube pędzle :) 

Przemieszczając się po Centrum Handlowym natknęliśmy się na jedną z podopiecznych TPG, która była tam ze swoją rodziną. TPG to Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym, gdzie przez kilka lat byłam wolontariuszką. Wspominam ten czas z sentymentem :) Niestety musiałam zrezygnować z wolontariatu. 

Po powrocie do domu wszamaliśmy obiad, po czym dokończyłam pracę.

wtorek, 5 sierpnia 2014

wizyta w bibliotece

Dzień 88
Dziś też pracowałam w domu. Udało mi się bez robienia sobie przerw, więc skończyłam o normalnej porze :) Popołudniu poszliśmy z Jackiem do biblioteki, zrobiliśmy sobie spacerek. Po drodze skusiliśmy się na lody dla ochłody. Hasło reklamowe wypisane na tablicy wystawionej przed budką brzmiało "Twarde lody" ;D I rzeczywiście były bardzo zmrożone i nie topiły się zbyt szybo. Domyślam się, że właśnie to mieli na myśli twórcy hasła :) Prócz tego były maksymalnie waniliowo-waniliowe :D Naprawdę smaczne. 

W bibliotece wypożyczyłam książkę Nicka Vujicic – „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń”. Miałam zamówioną, więc w bibliotece spędziłam zaledwie chwilę. Ten wieczny brak czasu i pośpiech... eh. Pamiętam jak byłam dzieckiem i chodziłam do biblioteki z siostrą. To ona zaraziła mnie zamiłowaniem do czytania. Lubiłam krążyć między regałami szukając odpowiedniej dla siebie książki, chłonąć ten specyficzny klimat i zapach papieru.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

po metotreksacie

Dzień 87
Byłam gotowa do wyjścia, jak zadzwonił szef z informacją, że ma awarię internetu i mam zostać w domu. Zlecił mi do pisania teksty. Ucieszyłam się, bo kiepsko się dziś czułam, jak co poniedziałek zresztą. Winowajcą jest metotrexat. Zamierzałam iść do biblioteki po pracy, ale nie byłam w pracy, więc książki muszą poczekać na oddanie do jutra. Przyszły dziś Kasia i Kinga w odwiedziny. A wieczorem zrobiliśmy sobie z Jackiem kolejny seans filmowy.

niedziela, 3 sierpnia 2014

burza

Dzień 86
Upalna niedziela. Nawet ja miłośniczka takiej pogody odczuwam zmęczenie. Ale popołudniu przyszła burza. Nie byle jaka! Aż się bałam. Grzmiało, błyskało i potężnie lało. Przez parę godzin, więc jest szansa, że odczujemy to w powietrzu i będzie można trochę odetchnąć. A tak w ogóle to leniwie i filmowo.


sobota, 2 sierpnia 2014

splot

Dzień 85
Cały dzień bez wychodzenia z domu. Gorąco, choć słońca niewiele. Nie najlepiej się czułam przez pół dnia, przez drugie pół sprzątałam. Wieczorkiem próbowałam nauczyć się splotu sznurkiem, okazał się całkiem prosty. Może do czegoś wykorzystam :)

Jacek dla ochłody mi przyniósł chłodne piwko. Zrobiliśmy sobie seansik filmowy. "Lot", w którym odtwórcą głównej roli był Denzel Washington. Świetny film, polecam.

Słychać pomruki, burza idzie! Dobrej nocy:)

piątek, 1 sierpnia 2014

podkładki

Dzień 84
Dziś pracowałam w domu. Temat limuzyn skończony. 
Był Braciszek. 
Wieczorem dla odprężenia, wzięłam się za tworzenie. Od siostry dostałam podkładki pod piwo - takie knajpowe, tekturowe. Postanowiłam je przerobić na własne potrzeby i przemalowałam, a na środku wkleiłam koniczynkę. Jak na razie zrobiona tylko jedna, reszta w wolnym czasie. Jak to stwierdziła moja mama:
"Jak Ela zajmuje się tą swoją plastyką, to odpoczywa" :)  Coś w tym jest!