Jacek musiał wrócić do siebie, ale zanim wyjechał zrobiliśmy przegląd sal weselnych :) Doszliśmy do wniosku, że czas najwyższy stanąć na ślubnym kobiercu ;) Bądź co bądź, już trzy lata minęły od naszych zaręczyn. Ponieważ pracuję do 17 to postanowiliśmy ogarnąć temat w sobotę. Zaszliśmy do czterech i żadnej nie udało nam się zobaczyć, bo były zamknięte. Okazuje się, że takie sprawy trzeba załatwiać w dni powszednie. Ponieważ pracuję czasem w domu, spytałam szefa czy w poniedziałek mogę robić u siebie i zacząć nieco później, bo chcę z narzeczonym zwiedzić sale na wesele. Szef zaproponował mi dzień wolny, powiedział żebym pozdrowił narzeczonego i przekazała mu że będzie miał za żonę fajną babkę ;)
Przerażają mnie te przygotowania, tak wielu rzeczy trzeba dopilnować. Z moim chaotycznym sposobem bycia, nie będzie to łatwe. Nie umiem planować, ustalać i kalkulować. No ale wygląda na to, ze Jacek lepiej sobie radzi w tym względzie ;)
Mama mi się pochorowała :( Podobno to zapalenie płuc. Dostała skierowanie do szpitala, ale jej nie przyjęli. Tkwiły z moją siostrą w szpitalu prawie do 17, po czym usłyszały że nie ma miejsc. Masakra!