poniedziałek, 14 marca 2016

Antoni

Antonio ;)
Przez weekend mieliśmy nowego lokatora. Kociak siostrzenicy się rozchorował i nie chciała zostawiać go samego jak pójdzie do pracy. Ściślej mówiąc Antek był na końcówce kuracji i czuł się już dobrze, ale zakochana pańcia martwiła się (prawidłowa reakcja ;)) i tym sposobem kociak spędził dwa dni u  nas. Jest naprawdę uroczy, puchaty i miluśki, ale strasznie absorbuje uwagę. Jak przez chwilę nie miałam go na oku, to już się niepokoiłam gdzie się znajduje i co porabia. Był wszędzie... na segmencie, parapecie, w wiaderku, w pudełku, za pralką, na blacie, za tapczanem, na szafie...  wlazł w każdy kącik. Strasznie ruchliwe stworzenie :) a ja chyba jestem już stara, bo nie nadążałam. Zazdroszczę kotom tej ich gracji i skoczności. Mi reumatyczce daleko do tego ;) miau!

2 komentarze:

Zostaw proszę ślad po sobie :) Jeśli nie masz konta Google i nie wiesz jak komentować (też miałam z tym problem ;)) proponuję wybrać opcję Nazwa/adres URL. W polu z nazwą możesz wpisać swoje imię lub nick.