W poprzedniej notce pisałam jak to jest ślisko i niebezpiecznie.
Dziś mogę donieść, że odczułam to boleśnie na własnej skórze.
Idę sobie zadowolona do kuzynki na ścięcie włosów. Idę
ostrożnie, ale i tak po chwili zobaczyłam… niebo. Kolokwialnie mówiąc wywinęłam orła. Nie było miękkiego lądowania… najdotkliwiej odczuła
to moja głowa i łokcie. Dobrze, że przechodziła pewna dziewczyna, która pomogła
mi się pozbierać. Podała okulary, które niepostrzeżenie spadły mi z nosa. Na
szczęście wszystkie endo ostały się na swoim miejscu ;P Gnatki pozostały w całości. I tylko mięśnie
przypominają uporczywie o tym co się stało.
Jakby tego było mało, pewna starsza pani, z gatunku tych nie mających siły stać, a mających siłę przepychać się do
wolnego miejsca w autobusie, zaczęła mi robić uwagi, czym do reszty popsuła mi
humor.
Pocieszeniem w tym pechowym dniu, była super fryzurka
zrobiona przez kuzynkę :)
Oj, ja już dawno nie wywinęłam orła. No ale na starość chodzi się z godnością ::D:D
OdpowiedzUsuńhmm, to ja też powinnam już z godnością, ale mi nie wyszło.... ;P
UsuńOooo matuchno, całe szczęście, że nic poważnego się nie stało :)
OdpowiedzUsuńW razie upadku, prawdopodobnie rozsypałabym się tak, że nie byłoby co zbierać :))) a po endo pozostałoby tylko wspomnienie hehe :)))
Ściskam i pozdrawiam
Zanim upadłam, to też tak myślałam ;P na szczęście obyło sie bez większej szkody. Ale i tak lepiej uważać na siebie :)
Usuńpozdrawiam
eh skarbie a Mnie u Ciebie nie ma pomasowałbym:), jeszcze bardziej bym pomasował i by się rozeszło:) (na temat tym razem)
OdpowiedzUsuńpomasujesz innym razem ;)
OdpowiedzUsuńO, biedna Ty! Dobrze, że niczego sobie nie złamałaś.
OdpowiedzUsuńdobrze że nic nie połamałas..a kośc ogonowa obić..to bolesne bardzo jest, wiem coś na ten temat
OdpowiedzUsuń