poniedziałek, 25 lipca 2011

wakacjowo - part 1

Siedzenie z nosem w książkach zakończyło się już dość dawno temu... Nowa notka nie powstawała z powodu leniuchowania z dala od domu. Ale po kolei...

13 czerwca miałam część pisemną egzaminu, która polegała na zakreśleniu 70 poprawnych odpowiedzi w teście. Odpowiedzi zakreśliłam, mam tylko pewne wątpliwości co do ich poprawności. 15 czerwca natomiast miałam część praktyczną, która polegała na opracowaniu projektu. Pisałam i kreśliłam tabelki całe 4 godziny - bez przerwy, a i tak nie zdążyłam opracować ostatniego punktu :/  Wyniki poznam pod koniec sierpnia. 

16 czerwca, w czwartkowe przedpołudnie miałam przyjemność siedzieć na fotelu dentystycznym z rozdziawioną paszczęką ;) a w godzinach popołudniowych witać Jacka na dworcu PKP :) Wieczorem udaliśmy się obejrzeć migające światełkami, tańczące w rytm muzyki - fontanny szczecińskie. 

Kolejnego dnia musiałam załatwić sprawy urzędowe, a w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Ogród Różany tj. "Różankę", ale akurat wtedy zachciało się jej być niedostępną dla odwiedzających z powodu przygotowań do imprezy zamkniętej. 

W sobotę na dworcu PKP odbywała się impreza z okazji Dnia Techniki Kolejowej. Mieliśmy okazję wejść do pociągu po kładce dla niepełnosprawnych... taaa szkoda, że tylko przy takiej okazji, są takie udogodnienia. Przejechaliśmy się drezyną. Obejrzeliśmy pokaz grupy operacyjno-interwencyjnej Straży Ochrony Kolei. Pooglądaliśmy kolejki elektryczne, takie o jakich podobno marzą wszyscy tatusiowie dla swoich synków ;) Wyposażeni w kaski udaliśmy się też do zabytkowego schronu przeciwatomowego, którego tunele znajdują się pod dworcem. Nabyliśmy bilety i powróciliśmy do domu zmoknięci nieco, albowiem dopadł nas deszcz.

Po wszamaniu obiadku poszliśmy jeszcze na zakupy celem nabycia prezentu dla taty na Dzień Taty. Po powrocie wzięłam się za nielubiane przeze mnie zajęcie - pakowanie. Okazało się, że walizka jest całkiem, całkiem pojemna ;) Późnym wieczorem, pierwej pożegnawszy się z rodzicami, skierowaliśmy swe kroki ku dworcowi (już drugi raz tego dnia). Ja z torebką damską koloru bordowego uwieszoną na szyi, ciągnąca walizę i Jacek z plecakiem wielkości góry, dowlekliśmy się na przystanek tramwajowy. Dojechawszy na dworzec weszliśmy do pociągu (niestety nie po kładce ;P) i pomknęliśmy do Warszawy na Walne zgromadzenie Członków Stowarzyszenia ;)

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw proszę ślad po sobie :) Jeśli nie masz konta Google i nie wiesz jak komentować (też miałam z tym problem ;)) proponuję wybrać opcję Nazwa/adres URL. W polu z nazwą możesz wpisać swoje imię lub nick.