piątek, 18 czerwca 2010

notka bogata w treść ;P

No i zgodnie z zapowiedzią nowa notka, w treść bogata się pojawia :)

Chyba się już odnalazłam… no może nie w pełni, ale prawie.

Mam za sobą kolejny pobyt w szpitalu.  Choroba znów o sobie przypomniała i nie daje zapomnieć niestety. Pobyt trudny, bo spotkani ludzie i usłyszane tam historie uświadomiły mi, że to dotyczy mnie bardziej niż mi się wydawało i niż bym sobie tego życzyła.  No, ale jakoś żyć trzeba, tym bardziej ze życie składa się z wielu aspektów…

Pomimo zmiennego stanu zdrowia postanowiłam udać się do Warszawy na Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia. Tak dawno już nigdzie nie podróżowałam, że czułam nieprzemożoną chęć wyjazdu ;)  I nie żałuję swojej decyzji. Przed wyjazdem skontaktowałam się z polanickim panem T., który wyraził chęć na spotkanie. Tym razem nie miał mnie, kto odebrać z dworca i prawdę mówiąc nie zabiegałam o to zbytnio… Przed wyjazdem przestudiowałam mapę stolicy i możliwe dojazdy komunikacją miejską. Miałam pewne wątpliwości czy uda mi się dotrzeć na miejsce bez problemu, bo z moją orientacją w terenie (o czym już tu chyba wspominałam), nie jest najlepiej ;) Jednakże okazało się, że nawet ja mogę dotrzeć bez specjalnych problemów ;P

Zatrzymałam się u Agnieszki, której bardzo dziękuję za gościnę, tym bardziej, że decyzję o wyjeździe podjęłam w ostatniej chwili. Podziękowania również dla mamy Agnieszki, która zawiozła nas na zebranie i przywiozła z niego. Po zebraniu jak zwykle miała miejsce część mniej oficjalna, przy żarełku, napojach i śmiechach. Na specjalne wyróżnienie zasługuje tort Moniki Z., który był pyszniasty :P 

Dnia następnego, moje samopoczucie nie było już tak dobre, bowiem moje kochane stawy przypomniały o sobie. Chwała temu co wynalazł środki przeciwbólowe!!!  W godzinach popołudniowych przyjechał po mnie komunikacja miejską pan T. Poruszanie się po Warszawie zajmuje sporo czasu, więc w swej łaskawości pan T. ugościł mnie u siebie aż do wieczora, za co dla niego również składam podziękowania. Przy okazji połączyliśmy się przez Skype z naszą wspólną znajomą. Było miło :)

Uświadomiłam sobie, że nie wspomniałam tu na blogu, że zapisałam się do szkoły. Całe to zapisywanie się, jak to u mnie, odbyło się z komplikacjami. Wybrany przeze mnie pierwotnie kierunek to organizacja reklamy, ale przez te komplikacje stanęło na tym, że uczę się na terapeutkę zajęciową… podobno nic nie dzieje się bez przyczyny. Semestr zaczęłam z opóźnieniem, z masą zaległości, ale podołałam. Zajęcia fajne. Nauczyłam się w szkole robić na drutach, na szydełku, pleść makramy (no może to zbyt dużo powiedziane, nauczyłam się podstawowego węzła ;P), ponadto zainteresowałam się psychologią i socjologią… Jednakże cieszę się, że przede mną ostatnie zajęcia :P i wakacje! Od angielskiego mam wakacje już od ponad tygodnia. Test końcowy zaliczony na 92 % Nie jest źle, chociaż mogłoby być lepiej ;)

Z racji, iż notki długo nie było, to nie piszę więcej, tylko zamieszczam to co jest, żeby nie przedłużać. Więcej następnym razem, ufam, że szybko :P

2 komentarze:

  1. Udanego wakacyjnego odpoczynku życzę
    2010-06-19 20:07

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) Wzajemnie :)
      2010-06-21 20:25

      Usuń

Zostaw proszę ślad po sobie :) Jeśli nie masz konta Google i nie wiesz jak komentować (też miałam z tym problem ;)) proponuję wybrać opcję Nazwa/adres URL. W polu z nazwą możesz wpisać swoje imię lub nick.