Wiecie co się stało? Weronika zabrała mi… hmmm…w skrócie nazwijmy to talentem ;)
Chciałam
koleżance sprezentować obrazek. Najpierw długo zastanawiam się co
narysować, myślałam o jakichś kwiatkach albo zwierzątkach i w końcu
zdecydowałam się na sarenkę na leśnej polance. Próbowałam parę razy,ale
ciągle wychodziła mi jakaś koślawa. Uznałam, że sarenka to głupi pomysł ;) i wymyśliłam królika. Królik też wychodził mi jakiś nieproporcjonalny i
wtedy przypomniało mi się, że Weronika dwa dni wcześniej narysowała
prześliczne papugi. Nie byłam świadkiem jak je tworzyła i po obejrzeniu
ich byłam przekonana, że narysował je ktoś inny, a nie ośmioletnie
dziecko. Wtedy uznałam, że zabrała mi mój talent ;) Mówię do niej:
- Weronika zabrałaś mi moje umiejętności rysowania, mój talent.Oddaj mi go.
- Nie oddam – powiedziała Weronika śmiejąc się.
- Oddaj, jest mi potrzebny.
- Niee.
- No oddaj, muszę narysować obrazek dla koleżanki.
- Nie.
-Werka oddaj mi proszę ;)
- Nie oddam – powiedziała Weronika śmiejąc się.
- Oddaj, jest mi potrzebny.
- Niee.
- No oddaj, muszę narysować obrazek dla koleżanki.
- Nie.
-Werka oddaj mi proszę ;)
- No dobra, schowam Ci tu do pudelka, tylko uważaj, żeby Ci nie uciekł.
Usiadłam do rysowania i szło mi już trochę lepiej, ale jeszcze nie zupełnie.
Mówię do Werki:
- Eee chyba nie oddałaś mi całego.
- Oddałam, tylko on zacznie działać dopiero po godzinie.
Chyba
miała rację, bo po jakimś czasie udało mi się dokończyć rysunek. Z tym,
że nie sarenkę, nie królika, tylko kotka z pieskiem.
Przy
okazji pakowania owego rysunku w ramkę, przecięłam sobie paluszek szybką
od obrazka ;) Nie poczułam tego i o mało co, cała praca poszłaby na
marne, bo zaplamiłabym rysunek krwią, na szczęście zauważyłam w porę
i zakleiłam skaleczenie (uff). Mam nadzieję, że koleżanka doceni trud i
poświęcenie jakie włożyłam w rysunek dla nie ;) :D
Jutro wyjeżdżam, ale na krótko.