Narzeczony mnie nawiedził :D Niestety tylko na kilka dni.. ale dobre i to :D Póki co jeszcze jest, a odjedzie kiedy będzie musiał.
Kilka dni temu odwiedziła mnie moja czteroletnia chrześnica. Zawsze wtedy tworzymy. Tym razem lepiłyśmy z plasteliny. Zajrzałam do mojej magicznej szuflady, w której kryją się różne duperele przydatne do prac plastycznych. Wyjęłam koraliki i Ala cudownie wbijała koralik, po koraliku w plastelinkę. Powstały istne dzieła sztuki:D Powiedziała, że wszystko to zostawi dla mnie, aby mi świeciło w nocy i przypominało mi o niej :)
W pracy jakoś idzie pomału, może nawet zbyt pomału...
Mojego niewyspania ciąg dalszy. Chodzę jakaś zamroczona.
Ha, zamroczona - to lepiej niż wqurviona ja. Właśnie dowiedziałam się, że w następny poniedziałek mam egzamin zawodowy. A mają mi obowiązek powiedzieć o tym min. 14 dni przed nim. Buahahaha ....
OdpowiedzUsuńok, ja mam lepiej :D A na egzaminie powodzenia.
OdpowiedzUsuńTo kładz się wczesniej spać to sie wyspisz:)
OdpowiedzUsuńA jesli chodzi o mojego jesiotra z blogu to tato go kupił od rybaków
Nie potrafię kłaść się wcześniej.
Usuńpozdrawiam
Witaj :) Tak przyjemnych nawiedzeń, można jedynie życzyć jak najwięcej :D
OdpowiedzUsuńA co do niewyspania, to ja też chętnie ucięłabym sobie popołudniową drzemkę :))) ale po ostatnim leniuchowaniu, niestety w domu gonią mnie teraz do pracy :))))
Ściskam i pozdrawiam
Rzeczywiście nawiedzenie przyjemne, ale krótkie.
OdpowiedzUsuńTakie to życie, nie można sobie poleniuchować dłużej niż chwile, bo zaraz gonią do pracy. Tylko nie przesadź z robotą, nabierz pełni sił po perypetiach zdrowotnych.
Pozdrawiam ciepło :)