Tak się złożyło, ze msza święta w intencji taty odbywała się na mszy dziecięcej, podczas której, ojciec
zawsze opowiada kazanie skierowane specjalnie do najmłodszych.
Wszystkie dzieciaki podchodzą wtedy do ołtarza,siadają na stopniach,
słuchają i odpowiadają na pytania. Ojciec chciał przekazać dzieciom, że
czasem zbytnio się skupiamy na tym co złe, nie dostrzegając tego co
dobre. Założył na siebie kurtkę z małą, prawie niewidoczną dziurką,
mówiąc, że jest ona do niczego, że wszyscy się z niego śmieją. Potem
spytał dzieci, czy można temu jakoś zaradzić.Padło kilka propozycji:
„jeśli ksiądz ma paragon może odnieść ją do sklepu”,albo „można ją
zaszyć”. Jednak najbardziej spodobała mi się propozycja pewnego malucha: „Można zrobić więcej dziur i mieć kurtkę na luzaka ”.
Później kapłan spytał dzieciaki, w jakich intencjach będziemy się modlić. Intencje dzieci były przeróżne:
- za mamę i tatę,
- za dzieci z domów dziecka,
- za babcię i dziadka,
- za kościół,
- za nas samych…
Któreś
z dzieci chciało się modlić ‘za Pana Boga’, a inne ‘za zwierzątka i
rośliny’. Jednak moją faworytką była pewna dziewczynka, która to chciała
się pomodlić ‘za TEŚCIA’. :)