Myślałam, że po "przeprowadzce" będę pisać bardziej regularnie, ale widać systematyczność nie leży w mojej naturze.
Pogoda z latem ma niewiele wspólnego, teoretycznie więc sprzyja pisaniu notek, zniechęca bowiem do wychodzenia z domu. Jednakże ta "szaroburość" sprawia też, że czuję się ospała, zmęczona, zniechęcona i jakaś taka niewyraźna...
Szkolenie, o którym pisałam wcześniej dobiegło końca i zakończyło się podpisaniem umowy o pracę, w wymiarze 3/4 etatu, na okres próbny trzech miesięcy, na stanowisku - korektor danych. Czasem, a nawet częściej wspomagam się radą koleżanki, bo nie zawsze jeszcze wiem co z czym i do czego :P Wydaje mi się, że to jednak nie jest praca dla mnie i po okresie próbnym przyjdzie chyba mi się pożegnać z robotą... no ale, pożyjemy zobaczymy.
W minioną sobotę opuściłam cztery ściany i wyruszyłam pozałatwiać sprawy, na pocztę, do biblioteki, do sklepu... Niebo było z lekka zachmurzone, ale pomyślałam, że nawet jeśli skapnie trochę deszczu, to przecież z cukru nie jestem. No i spadło, ale nie trochę. Wróciłam do domu jak zmokła kura, w butach mi chlupało, ociekałam wodą i żeby było zabawniej to mój NIE-wodoodporny tusz spłynął z rzęs, upodobniając mnie do pandy ;P
Nie napisałam jeszcze czegoś niezwykle ważnego, cóż za niedopatrzenie z mojej strony. Dawna współautorka bloga Kinga, zdała maturę i dostała się na studia!