Ależ dużo się dzieje. Właśnie przechodzę szkolenie, bardzo intensywne szkolenie, z myślą o podjęciu pracy. Ale na razie cicho sza.... aby nie zapeszyć. Równolegle z tym szkoleniem pracowałam sobie nadal na umowę o dzieło i dodawałam notatki prasowe. W związku z tym minione dwa tygodnie były intensywne i męczące. Na szczęście kończę z notatkami i bedę mogła skupić się na jednym.
Wczoraj byłam z Arturem i Kasią na cmentarzu u Taty. Zapaliliśmy mu światełko na Dzień Taty. Przy okazji poszliśmy też na groby dziadków.
Całe to szkolenie, praca, bieganie w między czasie tu i tam sprawiło, że mój organizm zaczął domagać się odpoczynku. Wczoraj jak wróciłam z cmentarza, usiadłam sobie na chwilkę ... i usnęłam ;) Pomyślałam, ze muszę trochę odpocząć i po wszamaniu obiadku położyłam się. Zasnęłam kamiennym snem i spałam 3 godziny. Wieczorem, co rzadko mi się zdarza położyłam się przed północą i przespałam kolejnych 10 godzin. Chyba już wystarczy ;)
W środę byłam u mojej reumatolog, którą po raz pierwszy widziałam w takim dobrym humorze, a leczę się u niej już 3 lata ;) Wyniki niezłe, nawet mam zmniejszoną dawkę sterydów ;)
Właśnie się zachmurzyło, zrobiło się buro i ponuro i znów chce mi się spać ;P